piątek, 8 grudnia 2017

Dzieci Kłamstwa - Made in "Ja Idealne"




Wiele z zagadnień dotyczących naszego życia, jak i też ogólnie życia, jako fenomenu zostało w wyniku lansowania tzw. prawd relatywnych („prawd” zależnych od subiektywnego punktu widzenia i czynników tożsamościowo-kulturowych), zredukowanych lub wypartych z naszego życia. 


Jednym z takich wypieranych zespołów rozmaitych zachowań ludzkich jest niegdyś dobrze oznaczana opozycja: prawda i fałsz, z której to opozycji można było wysnuć osobiste refleksje na temat etyki, molarności, samego siebie, ludzkości i tego, co ma ona sobie nawzajem do powiedzenia.

 W labiryncie ...



W dobie lenistwa intelektualnego dla większości z nas, dociekanie czy coś jest prawdą lub fałszem, bywa zwykłym zawracaniem głowy, a to, dlatego, że starcza nam już, wszystko, to, czego się dowiedzieliśmy, o sobie i świecie we własnym domu lub podczas edukacji szkolnej, czy uczelnianej, oraz to, czego dowiadujemy się na bieżąco z nowych mediów i telewizji, które niestety dla większości z nas są głównym źródłem opiniotwórczym. Dla wielu z nas nawet geneza i refleksja nad tym czy jesteśmy zwierzętami i pochodzimy np. od małpy, a wcześniej od jakiegoś bliżej nieokreślonego jednokomórkowca powstałego w zupie prebiotycznej, czy też powołani zostaliśmy przez kreatora odpowiedzialnego za projekt istnienia jest już w zupełności nieistotna.   


 Ze zwierzęcia w zwierzę...



Każdy z nas, aby rozpoznać prawdę o sobie i świecie musi jednak podjąć wysiłek przeanalizowania wiedzy na temat życia, w tym i opozycji: prawda czy fałsz, w innym wypadku poddając się temu, co zastane i czasowo lansowane, będzie z całą pewnością rozmaicie oszukiwany, aż do śmierci, twierdząc jednocześnie dla własnej wygody, że wszystko jest relatywne i pozostaje w należytym porządku, a media i rozmaite rozrywki np. po to, aby zrobić człowiekowi dobrze.


Myślę: czy i jak jestem...?
 Biologia czy powołanie.
Zacznijmy, więc od jednostki (jakby od siebie), rozpatrzmy jak przyszły rodzic planując spłodzenie potomstwa na forum otwartym w wirtualnej sieci internetu, dywagował na temat tego czy w dzisiejszych czasach, warto płodzić potomka, czy też lepiej odpuścić sobie bycie ojcem, ze względu na te: „gówno” (bezpośredni cytat), które nas wszystkich otacza! 


Przyszły człowiek w osobistych planach, jest więc, tu świadomie pozycjonowany, w świetle: czy da sobie radę w świecie głupoty i zakłamania, czy też rodzice poprzez posłanie go do odpowiednich szkół lub organizując dziecku domowy sposób edukacji unikną tzw. ”błędów” systemu – określanych, niekiedy jako tresura dziecka do dorosłej roli współczesnego niewolnika. 


 – Zauważmy, że przyszły rodzic, skupiając się na balaście - aberracji tego świata, chce niejako wybadać teren czy aby jego dziecko, ma szanse w wyniku tych zabiegów stać się kimś lepszym poprzez uchronienie przed określoną głupotą i oczywiście całym utopijnym systemem. 

Mamy tu idealny przykład, w jaki sposób jednostka ludzka myśli sama o sobie; zazwyczaj, uważa się, za wzorzec, który w gruncie rzeczy jest poprzez doświadczenie i praktykę określany, jako DOBRY, w odróżnieniu od zdeprawowanego i głupiego świata, który go z zewsząd otacza i przeszkadza być szczęśliwym – jemu i w rozszerzeniu jego rodzinie. 

 Robot niemowlę, dla bezdzietnych japońskich kobiet ...

 Baby test na człowieczeństwo...
Mamy, więc, „Ja idealne” i tępy świat, w którym rządzą zakłamani i wyrodni ludzie, panujący nad masami pogardliwie określanymi przez wieki "motłochem" i sytuacje zero-jedynkową, czyli co stanie się z naszym potomstwem: - czy będzie idealne i dobre, tak jak my, - czy, też głupie jak ten zdeprawowany i zmanipulowany świat? 

W tego typu sposobie myślenia, ujawnia się „fałsz podstawowy” i to nie na temat zewnętrznego świata, ale nas samych. Jest to jedno z fundamentalnych kłamstw, odrzucane i wypierane przez większość ludzi na tym świecie, a brzmi ono – JESTEM DOBRY NIE JESTEM ZŁY! Do tego w gruncie rzeczy sprowadza się fałszywe myślenie przyszłego rodzica; fałszywe, dlatego, że osobista pycha zakłada, że ze strony ojca lub matki w procesie wychowania, zło i głupota dziecku nie zagraża!  


 Terror Czerwonych Khmerów realizowany był  m.in rękoma najmłodszych.

Ten sposób myślenia jest oczywiście lansowanym w naukach społeczno-humanistycznych od wielu lat poglądem, iż człowiek z natury jest dobry, i że takim można go wychować unikając rozmaitych patologii lub radząc sobie z nimi poprzez resocjalizacje, podczas gdy w życiu jest dokładnie odwrotnie. Abstrahując gdybyśmy pojawili się, jako dzieci na bezludnej wyspie, to i tak w krótkim czasie rozwiniemy z tytułu folgowania swojej naturze wszystkie te złe cechy, które ludzkość prezentuje od wieków. Jest wiele przykładów, w których obserwujemy jak dzieci, których przecież wcześniej nikt nie uczył złych zachowań, postępują, tak, że wiele rodziców ma z tym ogromny problem. Wniosek nasuwa się jeden: izolacja od świata zewnętrznego nie uchroni nas przed egoistycznym i złym samym sobą (lektura dla nieprzekonanych romantyków "Władca Much" - W.Goldinga) .


Człowiek metaforyczne Dziecko Kłamstwa podąża, bowiem za swoimi narracjami, tworząc sobie mapę samorealizacji własnego egoizmu. Proces ten odbywa się przez całe życie, równolegle do wychowania domowego, szkolnego, i życia, już jako dorosły człowiek w społeczeństwie. 

 Świadome kłamstwo i dalszy rozwój w fałsz, pomyłkę i głupotę...
 Żołnierzyk Hitlerjugend...
Mamy, więc sprecyzowany pierwszy punkt opozycji: prawda czy fałsz, który dotyczy tego, jak sami oceniamy siebie.

Punkt drugi równie ważny, jest totalnym rozszerzeniem na otoczenie, rodzi się on z egoistycznego punktu pierwszego - „Ja idealne”, które idzie do świata, by ponazywać go od początku do końca.

W tym momencie z pozycji jednostkowej musimy już przejść do poglądu ogólnego decydującego już o tożsamości całych narodów i ludzkości.

Metaforyczne „Dzieci Kłamstwa”, czyli ludzkość, od początku swego istnienia budowała obraz samej siebie zarówno na prawdziwych, jak i fałszywych aspektach życia. Poprzez rozmaite poglądy tworzyła cały aparat myślenia na temat wybranych dziedzin życia, który kolejno przerabiała jak konfitury na zbiory poglądów, tożsamości, praktyk i nauk. 

Dziś jest podobnie: mamy skodyfikowane prawa, systemy wartości, kulturę i cywilizację, nurty ideologiczne i wpisane weń normalne życie. Oczywiście dla większości, to wszystko już starcza i jest nad wyraz do zwariowania, bo jest tego tak przecież dużo, że człowiek nie ogrania tego rozumem. Jednak pytanie, zadane nam wszystkim brzmi: - Nie ILE, a co? - I czy nadal podlegamy opozycji: prawda kontra fałsz (z braku prawdy rodzi się instrumentalne kłamstwo, nieświadoma pomyłka i w praktyce głupota).

Człowiek świadomie lub nieświadomie oszukujący sam siebie, ma wypracowane już w praktyce podążanie głównie za swoimi "cnotami",teoriami, a rzadziej za prawdą. Ponieważ kłamstwo najczęściej oznacza własny egoizm, tj.: ukryty cel, który chcemy osiągnąć, manipulując przekazem i informacjami tak, aby uzyskać profit i samorealizację w postaci zaspokojenia potrzeb związanych z tzw. rozwojem (np.karierą), skorelowanych z materią i używaniem życia. - Najlepiej jest to widoczne w sferze etyki (H.Ibsen - "Dzika Kaczka" i "Wróg Ludu"), polityki, biznesu i kształtowania poprzez naukę światopoglądów bardziej związanych z fikcją niż z rzeczywistością. 

 Homo videns...


Dla większości z nas nie jest, to jednak katastrofa, gdyż iluzja i fałsz stały się naszym podstawowym środowiskiem - paliwem niezbędnym do życia. 

 Zabawa w hedonizm...


Dla nonkonformistów, czyli jednostek, które same siebie starają się jak najmniej okłamywać, oczywistym jest, że człowiek, jako skończony, śmiertelny i ograniczony byt, może sam z siebie jedynie dywagować na temat całości, ponieważ nigdy nie będzie miał szansy na całościowe zaszufladkowanie np. pojęcia podstawowego nieskończoności, z którą się przez wieki, a także i dziś spotyka. 

 Klatki modułowe są  jak moduły poznawcze naszego "Idealnego ja".
 
 Kto urządził mi ten labirynt?
Brak odpowiedzi (choćby, ktoś nawet tego nie chciał), oznacza  dla nas poznawczą dysfunkcję i ustawia nas w negatywnym świetle braku wiedzy. 

Mimo, że nie jesteśmy na świeczniku, to nasza cząstkowa natura poznawcza i przekorny egoizm nakazuje nam tworzenie własnych całościowych teorii na zasadzie: - Ja idealne - Człowiek i mój obraz rzeczywistości! Ta wrodzona pycha pcha nas tak samo w podejściu naukowym do kształtowania fałszywych przekonań, jak wyżej opisywanego ojca stawiającego się ponad sprecyzowanym złym systemem, w którym musi się o zgrozo urodzić jego dziecko. 


Trzeba wiedzieć, że obecnie w dziedzinie nauki ("poszukiwania prawdy") nie mamy już podziału jedynie na nauki ścisłe i humanistyczne, dociekające prawdy, wedle modelu modernistycznego, gdzie prawda staje się celem dla naukowca, choćby była dlań osobiście niewygodna i stała na drodze jego akademickiej kariery. Na miejsce tego mamy do czynienia z „nauką”, postmodernistyczną, która nie docieka już prawdy, a w ogromnej mierze skupia się na jej relatywizowaniu.

 Relatywizm, to ucieczka przed konkretną odpowiedzią...

Pojawia się, więc paradoks, który najlepiej jest zrozumieć, na modelowym przykładzie sądu, do którego stawiamy się, aby usłyszeć werdykt, opinię na temat tego: kto zawinił, zgwałcił, zabił, ukradł, oszukał... .  - I odwrotnie: kto tego nie uczynił, jest niewinny lub padł ofiarą tych złych patologii.


 Żołnierzyk przedstawiający kaprala.
Jest pewne, że chyba każdy z nas chciałby dociekać prawdy i chciałby, aby po zamordowaniu kogoś bliskiego przez mordercę, sędzia prowadził wywód wedle opozycji: prawda-fałsz, a nie wedle modelu postmodernistyczno-relatywizującego, w którym czyn mordercy, byłby: ani dobry, ani zły, a jedynie występujący w kulturze ludzkiej, podobnie jak w środowisku zwierząt czy roślin, które pozostają poza sferą prawa i moralności, i których, to za zabijanie nie można źle oceniać! - Czyje, to, jest marzenie, aby np. sądy i policja, straż pożarna, kodeks drogowy itd., były niewolnikami fikcji relatywizmu, sytuacji gdzie nie ma porządku, dobra i zła, prawdy i fałszu, a nawet i oceny, gdzie wszystko ma być rozumiane jako płynne i względne.


 Mentorzy chorych ideologii, zawsze uderzają  w porządek moralny relatywizując go do swoich potrzeb.

Jak widzimy relatywizm nie może być narzędziem zdatnym do poznania rzeczywistości, ponieważ tę rzeczywistość rozmywa i zamazuje; tworząc pozory naukowej metodologii, staje się wręcz niebezpiecznym bełkotem (np. stalinowskie sądy pokazowe), który z prawdą i nauką nie chce mieć nic  wspólnego

Każda epoka ma swoich Stalinów.
 Wizja przyszłego ładu.
W obecnych trendach kulturowych obserwujemy wzmożony proces wypierania dążenia do prawdy, na rzecz relatywizmu i materializmu, plus lansowanie baśni i mitów kosmogonicznych oraz utopijnych wizji przyszłości związanych z globalizacją i Nowym Wspaniałym Światem (jak u A.Huxleya), zbudowanym na wymieszaniu wszystkich kultur ze sobą w jedną całość - super globalnego państwa

 Jeden z ojców współczesnego materializmu.
Oczywiście nie jest, to novum gdyż materializm, jako koncepcja filozoficzna znana  była już w starożytności, natomiast po wiekach przejęta m.in. przez marksistów i następujących po nich filozofów współczesnych, oparła się na zagadnieniach, dotyczących jedynie zjawisk, które człowiek może podjąć swoim rozumem poprzez zmysły na zasadzie „Ja idealne”, a także wytłumaczyć procesami funkcjonującymi w świecie, którymi zajmują się nauki ścisłe: astronomia, fizyka, geologia, biologia, skupiające się dziś nie tylko na precyzyjnym badaniu, ale i na budowaniu baśni kosmogonicznych  na temat tego jak miliardy lat wstecz został ukształtowany sam z siebie i z niczego oglądany świat; co stało się jak wiemy dla wielu wierzących w tą paranaukę: niepodważalnym i oczywiście niesprawdzalnym dogmatem, który należy przyjmować podobnie jak religię do głowy i serduszka. 

 Cymbalistów materialistycznych jest wielu  i graja oni melodie na swoich cymbałkach.

Narzucony w kulturze dogmat (współczesne mity: o wielkim wybuchu czy ewolucji nie mogą być w prawdziwie naukowy sposób zweryfikowane, z braku instrumentów poznawczych, punktów odniesienia, dowodów i zmiennych czasowych...), odsuwa na bok, na zasadzie pseudonaukowej dyktatury wcześniejsze pluralistyczne (różnorodne) podejście do badania wedle metodologii szukania prawdy, a nie teorii.  

Neomarksistowskie centrum bzdury Nowy Baśniowy Świat.
Powinniśmy wiedzieć, że przed modą na materializm w nauce nie wyłączano wielu dziedzin poznania, na zasadzie, że nie były materialistyczne, nauki te mogły brać udział w poznaniu idąc odmiennym tropem organizacji prawd funkcjonujących w świecie, w którym obserwator dostrzegał rękę demiurga, kreatora danej nam rzeczywistości, określanego przez rozmaite religie Stwórcą czyli Bogiem. Właśnie także i tym zajmowały się np. filozofia i teologia itd., a fizyka czy inne nauki ściśle również nie wykluczały i brały pod uwagę inteligenty projekt twórczy, z którego wynikały ciągi następstw, poznawczych, a także i świat wartości, postaw moralnych, budujących ład w społeczeństwie.

 Nie jestem projektem, tylko przypadkiem, mogę być teraz niemoralną świnią, mam do tego wszelkie predyspozycje...
Zlikwidowanie opozycji prawdy i fałszu polega, zatem na: A/ relatywizowaniu tych zagadnień – nie ma prawdy ogólnej, są tylko prawdy nam podlegające, B/ oddzieleniu dyscyplin poznawczych od siebie i nazwaniu podejścia materialistycznego (ateistycznego) naukowym, ze szkodą dla podejścia niematerialistycznego (kreacyjnego), które nigdy nie określało i wciąż nie określa, że wszystko powstało samo z siebie w miliardach lat i przypadków, co kłuci się już z samym matematycznym rachunkiem prawdopodobieństwa. 

 Każdy atom i komórka tworzy ułożony funkcjonujący ciąg, który sam z siebie nigdy by nie mógł powstać. 
Niestety w większości jesteśmy w naszych rodzinach i szkołach uczeni jedynie ateistyczno-materialistycznych teorii naukowych, które redukują nas, jako ludzi, do przypisanej dla nas przez Darwina roli zwierząt. Teoria rozwinięta przez lata określa, że jesteśmy jedynie dziełem przypadku powstałym nie wiadomo z czego, super-zwierzęciem, które  w wyniku doboru naturalnego nabiera mocy wykonawczych, by iść i walczyć o swoje.

W tak ujmowanym świecie ludzi, mamy dziś podział na klasy: rządzącą - wyższą (kasta panów), kolejno aspirującą do roli pędzących przez życie - klasę średnią (szczurów), oraz szeroki margines społeczny, nazywany przez poprzednie kasty: motłochem - klasą niższą!

 Idź i walcz o swoje!


Oczywiście w świetle nauki i norm materialistycznych, nie powinniśmy się na to w żaden sposób oburzać, podobnie zresztą w żaden sposób nie powinniśmy piętnować tego, co czynili Niemcy z Żydami i innymi narodami (w tym i Polakami) w czasie II Wojny Światowej, gdyż była to czysta ewolucyjna gra biologiczna, jaka odbywa się przecież, każdego dnia w świecie zwierząt, gdzie słaby ginie, a mocny przetrzymuje, góruje i się rozmnaża. 

 Kadr z filmu "Omen", dobrowolna ofiara dla bestii.


Logika doboru naturalnego stosuje również w relatywizującej etyce, praktyki rodem ze starożytnej Sparty, gdzie słabe i chrome dzieci, zrzucano w przepaść, bo nigdy nie zostałyby częścią systemu opartego na ciągłej walce i przemocy (eugenika, aborcja, dzieci z zespołem downa).

Tworzymy nowe: cybernetyczne, sztuczne i plastykowe; unicestwiamy żywe i prawdziwe.


Wyznawcy świadomej inżynierii kłamstwa, stosują sekwencje odejścia od etyki, molarności i traktowania drugiego człowieka jak siebie samego, co więcej szanowania samego siebie i wsłuchiwania się w kodeks moralny, który każdy człowiek posiada w postaci sumienia, którego, to  (korzystając ze źle rozumianej wolności) można się wyprzeć, udając że takiego czegoś nie potrzeba i nie ma!
Światem rządzi prawo rozpadu, czy teoria ewolucji?
Oczywiste, jest więc, że bez rozpoznania opozycji prawdy i fałszu, dobra i zła, ludzkość będzie ulegała pogłębionej degradacji społeczno-osobistej i że mimo głoszenia mrzonek i frazesów o budowaniu ładu i pokoju światowego, będzie pozycjonowała się jedynie na tu i teraz, z tożsamością zwierząt, a kto wie być może w przyszłości homo-robotów, nie mających głębszej refleksji nad rzeczywistością, paradoksalnie podlegającą wcale nie teorii ewolucji (płynnego rozwoju), jak czytamy w szkolnych podręcznikach, a bezwzględnemu i konkretnemu prawu rozpadu uporządkowania, czyli - entropii, o czym już raczej nie chcemy słuchać, traktując świat i życie jako dobrostan rozwoju.

 Krzywa ewolucyjna...

                                                                                                                 
Made in "Ja idealne".
Puentując: - Fryderyk Nietzsche, na początku swojej drogi filozoficznej określił  spektrum swoich zainteresowań, skupiając się jedynie na tym, co może dostrzec i ponazywać, tu na ziemi w materialistycznym kopcu mrowiska. Uczynił tak, mimo, że nad jego głową tkwiło miliardy pytań, na które on nigdy nie mógł odpowiedzieć i nigdy też nie odpowiedział, wycofując się na starcie z totalnego oglądu. - Ignorancja i "Ja idealne" nie przeszkadzały mu jednak przez całe życie szufladkować ludzkość wedle swoich chorych poglądów, które później stały się inspiracją dla najgorszego sortu kanalii, super morderców, traktujących: życie, ludzi i świat, jako przestrzeń przeznaczoną do bezwzględnej eksploatacji! 
                                                         /Jan Wieczorek/


  

Ave Matrix - Zrównoważony Rozbój!

Gaja Matka Ziemia...          W celu ochrony MATKI ZIEMI, której święto uroczyście obchodzimy od 22.04.2010r . ludzkość powinna ...